Gdy nocą w powietrzu wisi ciężka od smogu (niestety) mgła a rano zapowiada się przymrozek, to najlepszy czas by wyjść od świcie z aparatem. Można wtedy liczyć na kilka dobrych kadrów i szereg przeżyć estetycznych związanych ze szronem i szadzią. Oraz zmarznięte palce ; )
To, co widać na zdjęciu, to nie jezioro z wyspą na środku. Tak oto prezentują się zakola dużej rzeki, niepoddane betonowaniu, prostowaniu i innym bezsensowym działaniom. Bezsensownym pod pod kątem przyrodniczym, retencyjnym, przeciwdziałania powodziom i finansowym.
Rzeka meandruje tu swobodnie, przebudowując brzeg i tworząc siedliska dla roślin i zwierząt. Rozległe łąki i lasy łęgowe (tych drugich prawie tu nie ma, a szkoda) mogą przyjąć większość fali powodziowej, jeśli się taka trafi. Łacha piachu na zakolu nawet gdy stałam tam robiąc zdjęcia osypywała się do wody zmieniając kształt. Obok mnie na brzegu ślady bobrów i obgryzione gałązki wierzby. Niedaleko na kępce wystającej z wody swoją stałą czatownie ma czapla siwa. Ingerencja człowieka jest zbędna.
Warta pod Kołem, Wielkopolska, Poland, 10.2019